Kupiatycze-dzięki uprzejmości gospodarza zostawiamy auto na podwórzu ostatniego domu wioski-nr 30
polna droga idziemy w kierunku granicy szukać ruin kaplicy
telefonicznie zgłaszamy straży granicznej nasza tu obecność-bo jak mówił gospodarz i tak nas zobacza i przyjada-tam już Ukraina
w oddali widać już wieżyczkę obserwacyjna straży granicznej
tam idziemy
inaczej trzeba by iść przez pole
za nami
na wierzchołku wzniesienia krzyż-idziemy droga w prawo
w kierunku wieżyczki
Kupiatycze
widać już granicę
po lewej Malhowice z budowanym przejściem granicznym
graniczne „zasieki”
za płotem dawne Zabłoćce(obecnie Niżankowice) z cerkwia
słupy graniczne i przy nich zaorany pas graniczny
my kierujemy się w prawo droga obok pasa granicznego,na który lepiej nie wchodzić
idziemy wzdłuż granicy w kierunku kępy kraków widocznych po prawej
blisko…a jak daleko
to chyba kościół w Niżankowicach
po lewej przy granicy w krzakach wóz jakby radiolokacyjny z buczacym odgłosem-nie fotografujemy-idziemy do ukrytych ruin
daleko kupuły cerkwii
i przez pole(buty przebraliśmy przy aucie)
szczelnie schowana nawet zima
jeszcze podgladamy sasiadów
wieżyczki i dachy zabudowań-pierwsza z prawej to wieżyczka ratusza
tam gdzieś niedaleko stoi pałac Kozłowskich-do ich rodzinnej kaplicy grobowej idziemy
granica oddzieliła pałac i kaplicę grobowa
powstała przed 1893 rokiem
były tu trumny i sarkofagi
oficjalne źródła podaja,że zostały zniszczone u kresu II wojnyświatowej
uszkodzona kamienna figura
starsi mieszkańcy twierdza,że rozgrabiono je po wojnie…
płyta nagrobna teraz leży wśród krzków
czytałem,że władze Przemyśla planowały ratowanie zabytku i umozliwienie dojazdu
na pewno trudnościa jest bliskość granicy i położenie wśród pól
do kaplicy od pałacu prowadziła piękna aleja
a później…tunelem przemycano tutaj papierosy(w/g opowieści straży granicznej)
właściciel pola ponoć chętnie wydzieli kawałek by można było tutaj dojść ale tylko od strony pasa granicznego
kaplica bardzo zniszczona
dziura w sklepieniu przyśpiesza niszczenie
pograniczikom pewnie pomysł rewitalizacji nie pasue bo pojawia się turyści
a to tylko 30m do pasa granicznego
strażnicy opowiadali nam o turystach robiacych na pamiatkę zdjęcia przu ukraińskim słupie-czyli chodza po zaoranym pasie
o wyprawie tutaj myśleliśmy już dawno
z okolicy kaplicy
tam gdzieś pałac
jeszcze się trzyma
czas wracać
dochodzimy do pasa granicznego
i pojawiaja się panowie ze straży granicznej-auto zostawili dalej
przyszli na piechotę nas sprawdzić mimo zgłoszenia,pytali o kaplicę chcac sprawdzić czy coś o niej wiemy potwierdzajac nasze turystyczne nia zainteresowanie
jeszcze z pół godziny pogadaliśmy w miłej atmosferze ogólnie o wszystkim
wracajac razem do auta,które zostawili wcześniej
zdjęcia pamiatkowego nie proponowaliśmy bo wiadomo,że im nie wolno