Babia Góra. Beskid Żywiecki. Nocna wyprawa sylwestrowa 31 grudnia 2009roku-01 stycznia 2010 roku

Chcemy przywitać Nowy Rok na szczycie Babiej Góry. W ostatniej chwili dołączają do nas znajomi Wojtek i Ania. I w takim składzie docieramy do Zawoi na Przełęcz Krowiarki gdzie zostawiamy auto. Pierwsze pocieszenie – na parkingu stoi parę aut, więc może nie będziemy sami. Na Sokolicę docieramy przy dobrej pogodzie. Tam też spotykamy innych śmiałków idących na Babią Górę. Im wyżej pogoda psuje się, zaczyna dokuczać lodowaty wiatr i sypiący śnieg. Otuchy dodają widoczne od czasu do czasu błyski czołówek innych turystów. Na odsłoniętym terenie przed szczytem już prawdziwa zamieć śnieżna i mało, co widać. Docieramy. Na szczycie kilka namiotów i ludzie szukający schronienia za murkiem. Jest 23.20 i musimy wytrwać do północy. Wspomagają się wszyscy ciepłymi napojami, rozmową i truchtaniem w miejscu by było cieplej. Atmosfera niesamowita. Powoli z namiotów wychodzą ludzie-to znak, że już blisko do tej chwili. Udaje nam się zapalić sztuczne ognie i tak witamy Nowy Rok. Zostajemy jeszcze chwilę i czas na powrót. Do Sokolicy w tumanach śniegu, dalej spokojniej, choć szlak to prawdziwa ślizgawka i trzeba brnąć lasem obok by uniknąć niekontrolowanych zjazdów. Na dół docieramy o 3.30. Do domu wracamy ok. 5.30. Jesteśmy szczęśliwi-to była niezapomniana wyprawa. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.